poniedziałek, 13 stycznia 2014

F a w o r k i

                                                            czyli  farsangi fank





  a po polsku jeszcze może być chrust.
  Przed chwilą zrobiłam  i już prawie zjedliśmy. Co tu dużo mówić, co domowe to domowe, Rysio mówi, że były świetne. No cóż, przez skromność nie zaprzeczę :-).

 Ten przepis, jak wiele innych jest bardzo prosty, bo innych nie uznaję. Wiele przepisów dostałam od swoich węgierskich koleżanek z pracy. Wtedy wszystkie pracowałyśmy i miałyśmy małe dzieci, więc zbyt skomplikowane  przepisy nie wchodziły w grę.
Akurat jest karnawał więc przepis na czasie. Zapraszam!

30 dkg mąki , dzisiaj użyłam "Puszystej" I była super :-)
2 żółtka
1  całe jajko
15 dkg śmietany 
 

1 łyżeczka masła lub margaryny
1 łyżeczka spirytusu lub octu
szczypta soli

Do smażenia  0,5 l oleju lub 50 dkg smalcu (kiedyś w Polsce był ceres, może nadal jest?)


Z podanych składników wyrabiamy elastyczne ciasto, odcinamy kawałek rozwałkowujemy cienki placek. tniemy ten placek na prostokąty ok. 15x5 cm. W środku nacinamy te paski, wywijamy. I tak robimy z całym ciastem. Wyszło 60 szt.

Następnie  
grzejemy tłuszcz w rondlu o dużym dnie i obsmażamy ciastka z obu stron na złoty kolor,  ok. 15-20 sekund.   Taki chrupiący,jak chrust będzie po wystygnięciu, po ok. 1 godziny.

Wykładamy na ręcznik papierowy
Na koniec posypać cukrem pudrem


A teraz zapakuję i pędzę do Wnuczek, bo to dla nich piszę tego bloga. Mam nadzieję, że Kosmos jakoś wytrzyma ten natłok informacji :-) i jak dorosną, to będą sobie mogły coś upitrasić. 







R o s ó ł

                                            czyli  húsleves


W przeciętnej rodzinie węgierskiej na prowincji  ( bo Węgry to Budapeszt i prowincja:-)) w każdą niedzielę o godzinie 12-tej w południe, na stół wjeżdża najpierw rosół, a potem , w wielkiej misce wszystko to, co z czego on powstał. Czyli wszelkie mięsiwa i warzywa. Jeśli rosół jest z kury domowej, to oczywiście do gotowania dodaje się też wszystkie podroby, łącznie z  kurzą głową. Rosoły węgierskie są bardzo esencjonalne i ostre. Oczywiście po mięso na rosół warto udać się do zaufanego sklepu lub na targ.  A i tam trzeba sobie znaleźć dostawcę. Ja mam :-).

Tego bloga piszę właściwie dla moich wnuczek, Martusi i Basi, jak dorosną, to może od czasu do czasu zechce się im ugotować coś tradycyjnego. I dlatego często te moje przepisy są takie szczegółowe. Przede wszystkim jednak nie należy się zrażać i jak coś nie wyjdzie, to spróbować jeszcze raz. No to zaczynamy!



Składniki:

1 kura ok.1,5 kg
3 średnie marchewki
2 średnie pietruszki
1/2 średniego selera
1/4 małej kapusty włoskiej
1 cebula
1/2 pomidora  /latem/
1/2 papryki zielonej  /latem/
kalarepka, por


2 papryczki czereśniowe suszone lub jakieś inne b. ostre, w całości
wszystkie możliwe przyprawy: sól, pieprz, majeranek, oregano, lubczyk (cudowny jest świeży)kurkuma,  goździki, ziele angielskie, listek laurowy
Kolejność tych czynności jest dość istotna, bo akurat rosół gotuję zawsze wg Kuchni Pięciu Przemian.

Pokrojoną na ćwiartki kurę i podroby , wątróbkę odkładamy, płuczymy dokładnie pod zimną wodą, wkładamy do garnka zalewamy zimną wodą tak, żeby tylko mięso było przykryte, zagotowujemy.
Najlepsze są świeże zioła
Składniki
Gotujemy  od zagotowania ok. 2 minut i wylewamy wodę a mięso starannie płuczemy pod ciepłą wodą. Garnek dokładnie myjemy, wlewamy do niego 3 litry wody i zagotowujemy. Dopiero teraz do wrzątku wkładamy mięso / wtedy nie ma już szumowin/, dodajemy 1/4 łyżeczki kurkumy, potem idą marchew i pietruszka, potem seler, cebula, czosnek, por, liść laurowy, ziele angielskie, ostrą paprykę. Następnie po ostrym jest słone, więc solimy, potem kwaśne, czyli pomidor i bazylia ( wszystko jedno świeża czy suszona) i na koniec resztę . Gotuję tak ok. 2 godziny. Na koniec próbuję i dosmaczam.  Bardzo ważna uwaga: jeśli gotujemy ostrą papryczkę, to należy bardzo uważać, aby jej nie uszkodzić, żeby nie wyciekł ten bardzo ostry  sok.

I tak przez dwie godziny, aromat jest cudowny... 
 Na Węgrzech przed podaniem wyciąga się tę papryczkę z garnka na osobny talerzyk tak aby każdy kto chce sam sobie  wycisnął trochę ostrości bezpośrednio do swojego talerza, bo przecież nie każdy chce lub lubi taki pstry rosół.
Rosół przecedzamy przez sito do wazy i na stół. Jako dodatek oczywiście może być makaron nitki, ale....
Tak naprawdę, to najlepsze są kluski wątrobiane, czyli:

wątróbkę ścieramy na desce, wkładamy do miseczki, dodajemy b. drobno posiekaną  małą cebulę, jajko, łyżeczkę masła ( niekoniecznie) i pęczek posiekanej natki pietruszki i 2- 2,5 łyżki bułki tartej. Oczywiście pieprz i sól do smaku.

Wszystko dokładnie mieszamy. W małym rondelku zagotowujemy wodę i nabierając łyżką wkładamy kluski do wrzątku. Jak wypłyną, to już są gotowe.

I to jest dodatek do węgierskiego rosołu! Smacznego!!!

To właśnie jest  "máj galuska"


Nie  zrobiłam zdjęcia rosołu na talerzu, bo nie zdążyłam :-).