z książki wydanej w latach ok. 20-30-tych ubiegłego wieku /jak to strasznie brzmi, no bo wobec tego ja też jestem z ubiegłego wieku !?/. Książka już gdzieś zaginęła, ale przepis okazał się hitem rodzinnym i tak od ponad dwudziestu lat co roku o tej porze nastawiamy
w i ś n i ó w k ę !
Przepis ten nie jest zbyt skomplikowany , jak zwykle u mnie :).
Zaczynamy od kupna słoja 3-litrowego i do 3/4 wysokości tego słoja wsypujemy wiśnie, to będzie ok. 3 kg, zalewamy je spirytusem do pełna słoja (ok. 1,5 l),zamykamy i trzymamy na parapecie 5 tygodni. W tym czasie wiśnie tak spuchną, że wypełnią cały słój.
Po tych 5-ciu tygodniach zlewamy spirytus do butelki a wiśnie zasypujemy 1 kg cukru i znów zamykamy i znów stawiamy na parapecie na następne 5 tygodni, co jakiś czas potrząsając i obracając słój aby cukier się rozpuścił. Teraz nastąpi odwrotny proces, cukier wyciągnie z wiśni cały sok, zrobią się malutkie i pomarszczone jak rodzynki.
No i teraz następuje najważniejszy moment - mianowicie łączymy obydwie frakcje. Jeśli dodamy całą część z cukrem to będzie bardziej słodka jeśli mniej to bardziej wytrawna. My łączymy całe dwie części i wychodzi wyśmienicie. Ma piękny kolor, aromat i smak. Od pestek czuć trochę goryczki no i jest bardzo rozgrzewająca. Jak by nie było, wiadomo jakie są składniki :). Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz