czyli - túrógombóc
Tę potrawę podaje się, jako drugie danie, gdy np. na pierwsze była "mocna" zupa gulaszowa lub, jako deser. I to bardzo smaczny deser!
Jak zwykle u mnie - składników niewiele :-).
0,5 kg białego sera
12 dkg kaszy manny
4 jajka
szczypta soli
Do polania:
podany na ładnej porcelanie może wjeżdżać przed oblicze szanownych gości |
trochę masła i bułki tartej
śmietana
cukier puder
cynamon
Jak widzicie składniki zwykłe, a efekt będzie zdumiewający! Zaczynamy!
Ser przecisnąć przez praskę lub zemleć w maszynce do mięsa. Dodać kaszę manną, żółtka i szczyptę soli. Dobrze wymieszać. Białka ubić na sztywną pianę i delikatnie połączyć z masą serową.
W książkach kucharskich podają, żeby do sera wbijać całe jajka, ale ja tak się nauczyłam, tak mi wychodzi i tak przekazuję dalej :-).
Odstawić na pół godziny do lodówki.
W szerokim garnku zagotowujemy wodę, lekko solimy. I teraz mokrymi rękoma formujemy spore kulki - ja używam łyżkę do robienia gałek lodów. "Gałkownicę", jak mówi nasza Basiunia. Jest szybciej i gałki są jednakowe.
I gotujemy te nasze gałki 15 minut na wolnym ogniu. Czas gotowania może się zmienić w zależności od wielkości gałek. Najlepiej wyjąć jedną i skosztować.
I to w zasadzie wszystko. Teraz trzeba tylko lekko zrumienić bułkę tartą na maśle ( w oryginale na smalcu), polać nią gałki, na to trochę śmietany, trochę cukru pudru i trochę cynamonu, według uznania. Same rozpływają się w ustach! Smacznego!
Ten deser robi się bardzo szybko tak, że zachęcam do wypróbowania. Uda się nawet studentom :-).
A jeśli do tej samej masy serowej dodamy trochę pokrojonej w małe paseczki i podsmażonej szynki, posiekaną natkę selera lub pokrojony seler naciowy i ząbek czosnku, to mamy świetny dodatek do wszelkich mięsiw w sosie.